Na początek krótka odprawa. Przede wszystkim przypomnienie o zasadach bezpieczeństwa. To nie wyścig uliczny a impreza turystyczna. Kodeks ruchu drogowego więc obowiązuje.
Każdy kierowca musiał mieć oczywiście prawo jazdy, a samochód musiał być dopuszczony do ruchu. A tych był cały przekrój - od klasyków amerykańskiej motoryzacji, przez rodzinne suvy, zabytkowe auta na żółtych tablicach po elektryka. W sumie prawie 20 załóg. Ze startu, czyli z ulicy Kasprzaka w Gorzowie wyjeżdżali co 2 minuty.
Każda załoga dostała mapę z zaznaczonymi punktami, które trzeba było po drodze odwiedzić. Były także pytania. Dotyczyły miejsc, które uczestnicy mijali po drodze.
Uczestnicy mieli też do zaliczenia kilka prób sprawnościowych. Pierwsza z nich - wydawała się prosta - trzeba było poprawnie zaparkować.
Najszybsi wykonali zadanie w 20 sekund. Najwolniejsi potrzebowali ponad minutę więcej.
I tak, jeżdżąc od jednego punktu do drugiego, uczestnicy pokonali w sumie ponad 60 km. Nie liczyło się, kto pierwszy będzie na mecie. Ważny był czas i poprawność wykonania poszczególnych zadań.
Rajd Wiosny wrócił do kalendarza wydarzeń Automobilklubu Gorzowskiego po ponad 30 latach. Stowarzyszenie organizuje każdego roku jeszcze 2 takie samochodowe imprezy turystyczne - "Ewę za kółkiem" i "Pogoń za lisem".