Jak mówią mieszkańcy Bobrownik wystarczy niespełna godzina, by na całym lepie na muchy było pełno tych owadów. Po prostu są one wszędzie i nie pozwalają normalnie żyć. Uciążliwości jest znacznie więcej.
Rzeczniczka starostwa powiatowego w Nowej Soli, które wydało pozwolenie przedsiębiorcy na przetwarzanie odpadów w Bobrownikach zapewnia, że wszystko jest pod kontrolą. Natomiast uciążliwości z brzydkimi zapachami powinny zniknąć.
W połowie września inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Zielonej Górze sprawdzili pola uprawne w Bobrownikach. Nie stwierdzili tam nawozów naturalnych, które mogłyby być przyczyną brzydkich zapachów w wiosce. Natomiast na miejscu rekultywacji uciążliwości odorowe były odczuwalne, było też dużo much.
Prezes spółki przeprowadzającej rekultywację tłumaczy, że na teren byłego składowiska odpadów zwożone są kompost, ziemia i popioły, czyli materiały, które zgodnie z obowiązującymi przepisami mogą tam trafiać. Wszystko pochodzi z komunalnych instalacji do przetwarzania odpadów z województw lubuskiego i ościennych. Jego zdaniem uciążliwości związane z muchami i brzydkim zapachem nie rozchodzą się poza teren objęty rekultywacją.
23 maja regionalny dyrektor ochrony środowiska w Gorzowie wystąpił z wnioskiem do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Zielonej Górze o stwierdzenie nieważności decyzji starosty powiatu nowosolskiego, udzielającej zezwolenia na przetwarzanie - odzysk odpadów innych niż niebezpieczne w Bobrownikach. Rekultywacja jednak ciągle trwa, bo sprawa wciąż jest rozpatrywana przez SKO.