Nie udajemy, że to prawdziwy pożar, ale akcja gaśnicza jest absolutnie rzeczywista. Do pożaru lasu niedaleko Rzepina najpierw ruszyły wozy strażackie.
A dzięki uprzejmości organizatorów ćwiczeń możemy pokazać jak wyglądał ten pożar z perspektywy lekkiego samolotu patrolowego. Pilot widząc ciemny dym podał dokładną lokalizację operatorom w Leśnej Bazie Lotniczej w Rzepinie.
Trzy dromadery… Każdy z napełnionym zbiornikiem do poziomu 1700 l. Maszyny jedna po drugiej wzbiły się w powietrze i zrzucały wodę w miejsca, z których unosił się ciemny dym. Zrzuty były bardzo precyzyjne.
Jak to powiedział pilot Dromadera w tym „łapaniu pożarów” w naszym województwie pomaga też najstarszy czynny samolot gaśniczy w kraju. Czerwony Antonow podobnie jak dromadery dźwiga 1700 l wody. Oczywiście może też zrzucać pianę gaśniczą.
Za sterami legendarnego Antonowa siedzi nie mniej legendarny pilot Aeroklubu Ziemi Lubuskiej Leszek Dryglasiewicz. Który czerwonym Antkiem, bo tak nazywa tę maszynę, lata już co najmniej 40 lat.
Największym wyzwaniem tych ćwiczeń było skoordynowanie pracy na lądzie i w powietrzu. Ale, żeby było jeszcze trudniej to ćwiczenia polsko-niemieckie. A więc dochodzi bariera językowa.
Bez kurtuazji. Strażacy ocenili ćwiczenia bardzo dobrze. Na duży plus współpracę z Niemcami, ale i Lasami Państwowymi. Pierwszy raz do oceny zagrożenia użyli też dronów z kamerami termowizyjnymi.