Budowlańcy rozbierali wieżowiec przy użyciu tak zwanej koparki gąsienicowej z długim ramieniem zakończonym nożycami. Wielkimi szczypcami najpierw odcinali zbrojenie żeby umiejętnie, po kawałku strącać ściany.
Handlarze i stali bywalcy cotygodniowej niedzielnej giełdy przy Szczecińskiej wiedzieli, że prywatny właściciel burzy wieżowiec. Mimo to dla wielu ten widok jest przygnębiający. Zanim biurowiec zaczął straszyć był ważnym obiektem Zakładów Mechanicznych Ursus. Przedsiębiorstwo zatrudniało 2,5 tysiąca osób. Produkowało między innymi ciągniki rolnicze. Zakład miał swój hotel, stołówkę, żłobek, przedszkole i przychodnię właśnie w tym budynku. W 2000 roku sąd ogłosił upadłość Ursusa i wtedy czas się zatrzymał.
Ani władze Gorzowa, ani pracownicy Ośrodka Sportu i Rekreacji którzy w sąsiedztwie prowadzą giełdę nie mają żadnego kontaktu z właścicielem. Wiadomo jedynie tyle, że rozbiórkę miała zlecić firma z okolic Szczecina. Problem w tym, że podmiot często zmienia nazwę i do końca nie wiadomo na czym polega jego działalność. I to najbardziej niepokoi teraz handlujących na giełdzie samochodowo-towarowej. Co prawda większa część placu należy do Ośrodka Sportu i Rekreacji, ale niektórzy wystawiają swoje stoiska właśnie na terenie tajemniczego prywaciarza.